Cele Apple związane z wydarzeniami produktowymi są wielorakie: chce przedstawiać swoim klientom nowe urządzenia na własnych zasadach, jednocześnie stawiając stawkę w ziemię, aby zarówno ostrzelać swoich konkurentów, jak i zasygnalizować inwestorom, że w dalszym ciągu oferuje produkty zgodne z Apple marka.
Wydarzenie Scary Fast, które odbyło się w poniedziałkowy wieczór, a którego celem było przedstawienie nowych komputerów Mac z procesorem M3, było niezwykle krótkie i na temat firmy Apple, której filmy z iPhone'a i WWDC trwają zwykle godzinę lub dłużej. Było tylko kilka zapowiedzi nowych komputerów Mac: 14- i 16-calowe MacBooki Pro w różnych smakach, a także nieco odnowiony iMac przy użyciu nowego procesora.
Chociaż samo wydarzenie mogło wydawać się w dużej mierze pro forma, nie obyło się bez kilku istotnych szczegółów – nawet jeśli trzeba było trochę poszperać, aby je znaleźć.
Idę na zawodowstwo
Po raz pierwszy Apple wypuściło nową generację własnych chipów w trzech oddzielnych wersjach: M3, M3 Pro i M3 Max. Wcześniej firma stosowała bardziej stopniowe podejście, wprowadzając najpierw procesor podstawowy, a kilka miesięcy później modele o większej mocy. Wprowadzenie wszystkich trzech na raz (prawdopodobnie w przyszłości M3 Ultra) świadczy nie tylko o zaufaniu firmy do tych konkretnych układów, ale także o jej ogólnej strategii dotyczącej krzemu.
Wydaje się również, że Apple zaczyna lepiej rozumieć, w jaki sposób pozycjonować swój asortyment chipów. Chociaż zarówno M3, jak i M3 Max są w dużej mierze konsekwentnymi następcami swoich poprzedników, M3 Pro ma pewne zauważalne różnice: w przeciwieństwie do M2 Pro, który wyposażony w 12-rdzeniowy model z 8 rdzeniami wydajnościowymi i 4 rdzeniami wydajnościowymi, 12-rdzeniowy M3 Pro dzieli go pośrodku, z 6 rdzeniami wydajnościowymi i 6 wydajnościowymi rdzenie. Charakteryzuje się również nieco mniejszą przepustowością pamięci niż jego poprzednik: 150 GB/s w porównaniu z 200 GB/s.
Dlaczego zmiany? Założę się, że sprowadza się to do kilku aliteracyjnych czynników: wydajności i ceny. Mniejsza wydajność rdzeni oznacza, że jest mało prawdopodobne, aby osiągnął te same prędkości co maszyna z większą liczbą rdzeni — chociaż M3 wykazuje niewielki wzrost prędkości w porównaniu z M2, co może pomóc to zrekompensować. Ta kontrolowana wydajność pomaga Apple lepiej ustawić M3 Pro pomiędzy standardowym M3 a mocnym Maxem. I bez wątpienia mniejsza wydajność rdzeni i mniejsza przepustowość pamięci sprawiają, że produkcja chipa jest tańsza, co pomaga dopasować go do określonego przedziału cenowego.
Obniżenie poprzeczki
Skoro już mowa o cenie, porozmawiajmy o 14-calowym MacBooku Pro. Apple obniżył cenę początkową swojego mniejszego, profesjonalnego laptopa do 1599 dolarów; wcześniej cena zaczynała się od 1999 dolarów. W ten sposób dzieli się różnicę między tym a starym 13-calowym MacBookiem Pro, którego cena wynosiła 1299 dolarów.
Apple próbuje tu nawlec igłę, eliminując starszy produkt (13-calowy MacBook Pro, który nadal miał Touch Bar wyrzucony na krawężnik) i przekonanie klientów do przejścia na bardziej nowoczesny model, nawet jeśli wiąże się to z wyższymi kosztami.
Jabłko
Warto jednak zauważyć, że istnieje kilka kluczowych różnic między nowym 14-calowym MacBookiem Pro a 13-calowym, który zastępuje: po pierwsze, poprzedni podstawowy model 14-calowy dostarczany z mocniejszym M2 Pro, podczas gdy w tym modelu zastosowano standardowy M3. Nie ma wątpliwości, że M3 jest wydajnym chipem i będzie więcej niż wystarczający dla tych, którzy kupili 13-calowy MacBook Pro, ale czy stosunek ceny do wydajności jest czymś, co ci klienci przełkną, jest faktem pytanie. Poprzedni 14-calowy MacBook Pro (i nowy, 14-calowy MacBook Pro z wyższej półki) również był wyposażony w trzy porty Thunderbolt 4; nowy podstawowy model 14-calowy ma tylko dwa porty i wykorzystuje starszą wersję Thunderbolt, która między innymi może obsługiwać tylko jeden wyświetlacz zewnętrzny.
Zgodnie z upiornym motywem wydarzenia, podstawowy 14-calowy MacBook Pro to kombinacja frankensteinowska: w zasadzie zaktualizowana wersja 13-calowego MacBooka Pro znalazła się w obudowie 14-calowego modelu w cenie wahającej się pomiędzy dwa.
Cięcie w godzinach szczytu
Jeszcze jedna ważna rzecz, którą można wyciągnąć z tego wydarzenia? Samo wydarzenie. Marketing Apple to doskonale dostrojona maszyna i w tym momencie wiemy dokładnie, czego się spodziewać po sprawnie wyprodukowanych filmach, które Apple tworzy od 2020 roku.
Nie oznacza to jednak, że firma nie musi się wyróżniać. Wydarzenie organizowane w godzinach największej oglądalności w wieczór poprzedzający Halloween — o tematyce sezonowej i krótkim czasie trwania — to świetna okazja, aby wypróbować rzeczy, których Apple zwykle by nie zrobił. Mówiąc wprost, stawka w przypadku wydarzenia skupiającego się na komputerze Mac jest stosunkowo niska — dla porównania istnieje powód, dla którego Apple nie zmienił swojego corocznego wydarzenia dotyczącego iPhone'a — więc jeśli się nie powiedzie, może po prostu przypisać to nieudanemu eksperymentowi i przenieść się NA.
Tym razem Apple również wypróbowało coś innego za kulisami; widzowie o sokolich oczach zauważyli pod koniec wydarzenia, że film został nakręcony w całości iPhonem 15 Pro Max (choć z mnóstwo profesjonalnego sprzętu). Jeśli nic więcej, firma może wychwalać wydajność swoich smartfonów i podkreślać, że nie tylko mówi, ale też chodzi.