Za każdym razem, gdy przechodziłem obok komputerów moich kolegów, widziałem coś, czego normalnie nie widziałem sam — czatujęlub innej marki oprogramowanie do obsługi wiadomości błyskawicznych.
Lubię iChat — jest uroczy. Możesz mieć własne niestandardowe ikony i możesz je zachować na wypadek, gdyby ktoś chciał z tobą porozmawiać z prywatności swojej klawiatury. Zawsze wiedziałem, kiedy ktoś w biurze rozmawiał; Klawiatury brzęczały z prędkością mili na minutę. Nikt tak szybko nie pisze. Konfiguracja iChata zajęła mi kilka miesięcy – ok, półtora roku. Zarejestrowałem się w AOL, aby uzyskać pseudonim; Stworzyłem własną ikonę (zdjęcie mojej kotki Lili); cały kawałek.
Jest tylko jeden problem: nigdy go nie używam.
Jedyny raz, jaki pamiętam, kiedy zakładałem program do czatowania, miał miejsce kilka lat temu, kiedy pisałem artykuł o czacie oprogramowanie i oczywiście zmusiłam męża (który ma w pracy komputer z systemem Windows) do pobrania wszystkich programów, abym mogła spróbować ich na zewnątrz. Bardzo się przydał. Gdybym chciał mu coś powiedzieć, napisałbym po prostu: „Zajęty?” I, pobłogosław jego duszę, odpisałby: „Nigdy zbyt zajęty dla ciebie” i rozmawialiśmy z dużo większą prywatnością niż rozmowa telefoniczna w pokoju pełnym ludzi ludzie. Lubiłem to.
Wkrótce jednak miał tego dość. „Chciałem cię zapytać, czy nie masz pracy do wykonania” — napisał pewnego dnia. „Wtedy przypomniałem sobie, że to twoja praca”.
Potem zaczął narzekać, że ten jeden klient, którego pobrał, nie usuwał się z jego komputera, mimo że go usunął. „Te ikony pojawiają się podczas uruchamiania, bez względu na to, co robię. Poza tym nie powinienem tutaj ściągać tych wszystkich śmieci na mój komputer – oświadczył z niemałym przekonaniem. Potem zaczął być „nieobecny” przez cały dzień, więc nie mogłem z nim rozmawiać, nawet gdybym chciał. Nasze rozmowy zakończyły się bezceremonialnie – na szczęście moja historia również się zakończyła.
Szybko do przodu: kilka tygodni temu uruchomiłem swój iChat tutaj. Prawie wszyscy w biurze są połączeni przez Bonjour, więc naprawdę czuję się teraz częścią tłumu. Ale nic się nie zmieniło w moim życiu zawodowym. W każdym razie nic istotnego, z wyjątkiem tego, że za każdym razem, gdy ktoś zmienia swój status, widzę przerysowane okno czatu. Na początku trochę to przeszkadzało, ale teraz już tego nie zauważam.
Mój mąż również niechętnie zgodził się na pseudonim AIM, żebyśmy mogli rozmawiać przez jego klienta AOL, ale po kilku pierwszych dniach zawsze był w tajemniczy sposób „nieobecny”. Ponownie.
W końcu dowiedziałem się o czacie, że czat imituje życie. Albo jesteś gadułą, albo nie. W prawdziwym życiu nie jestem gadułą, a posiadanie fajnego oprogramowania tego nie zmieni (a jeśli chodzi o fajną, nową część wideo – zapomnij o tym). Więc zamiast rozmawiać, mój mąż i ja wróciliśmy do komunikowania się w staromodny sposób: przez e-mail. Więc odpowiedź na e-mail zajmuje mu 45 minut, i co z tego? Przynajmniej nie rozstawa się z biurkiem przez cały dzień.