Bryan Adams jest rekordzistą najdłużej utrzymującego się singla numer jeden w Wielkiej Brytanii. Czterokrotnie zajmował pierwsze miejsca na listach przebojów w USA. Ma Grammy i American Music Award. A więc jaką artystyczną pasję realizuje ze swoim PowerBookiem kanadyjski rockman? Fotografia. To jasne, że Adams nie utknął w „Lacie ’69”; jest maniakiem XXI wieku, który używa swojego PowerBooka do prawie wszystkiego. Nic dziwnego, że wśród rzeczy, które chciałby mieć ze sobą, umieścił swojego Maca, gdyby kiedykolwiek utknął na bezludnej wyspie — „gdybym tylko mógł go podłączyć”.
P: Z jakiego komputera Mac obecnie korzystasz?
A: Używam PowerBooka G3 500MHz. To w zasadzie cały mój warsztat/biuro/archiwum/komunikator. Ostatnio używam go do retuszu zdjęć, które zrobiłem do kampanii modowej brytyjskiego projektanta Johna Richmonda. To taki świetny komputer.
P: Z jakich innych komputerów korzystałeś?
A: Jedynym innym komputerem, jaki kiedykolwiek miałem, był laptop Tandy pod koniec lat 80. Wtedy nawet korzystałem z poczty elektronicznej, jeśli możesz w to uwierzyć. Kiedyś trzeba było zdjąć słuchawkę telefonu z uchwytu i umieścić ją w osobnym uchwycie, aby przesłać e-mail. Peter Gabriel i Bob Clearmountain byli jedynymi znanymi mi wtedy osobami, które to miały.
P: Kiedy dostałeś swojego pierwszego Maca?
A: Prawdopodobnie pod koniec lat osiemdziesiątych lub kiedy powstał system Mac Duo Dock. Miałem Duo 230, potem Duo 230C. To też był genialny mały komputer.
P: Jako muzyk i autor tekstów, co sądzisz o rozprzestrzenianiu się plików MP3?
A: To tylko zaawansowane, zmutowane radio. Chciałbym bardziej się tym denerwować, ale nie mogę. Przez lata byłem tak często bootlegowany, że po prostu muszę się śmiać. Moja wytwórnia płytowa powiedziała mi kiedyś, że w 1993 roku na każdą moją prawdziwą sprzedaż płyt na czarnym rynku przypadały dwa bootlegi. Co możesz zrobić? Branża, która stworzyła format CD, jest tą samą branżą, która mnoży rynek kopiowania. Po prostu pisz wystarczająco dobre piosenki, abyś nie musiał się martwić o bootowanie.
P: Nad jakimi projektami obecnie pracujesz?
A: Zdjęcia dla Johna Richmonda, a do tego właśnie skończyłem dziesięć piosenek na nowy album i jadę do Francji, aby nagrać podstawowe utwory. Powinienem wspomnieć, że co miesiąc jeżdżę w trasę przez około tydzień w innym miejscu.
P: Tantiemy ze sprzedaży Twojej fotoksiążki Wyprodukowano w Kanadzie trafił do Canadian Breast Cancer Foundation, a wpływy z Przystań udał się na podobną akcję w Wielkiej Brytanii. Dlaczego ta sprawa jest bliska Twojemu sercu?
A: Zrobiłem to dla mojej przyjaciółki, która zmarła na raka piersi.
P: Co jest najlepsze w koncertowaniu po świecie? A jaki jest minus?
A: Najlepsze jest to, że jesteśmy w tym bardzo dobrzy i znamy swoje ograniczenia. Moja załoga jest najlepsza — jesteśmy jak mała armia, która może szybko wchodzić i wychodzić pod drutami. To znakomicie. Minusem są godziny nudy w hotelach i na lotniskach. Czasami zastanawiam się, jak długo siedziałem, czekając na koncert... chyba pół życia.
P: Grałeś dla Papieża w grudniu ubiegłego roku. Co to było? Udało ci się go spotkać? I czy używa Maca?
A: Spotkanie z Papieżem było naprawdę słodkie. Jakoś nie wyobrażam sobie go przed komputerem, ale zawsze jest szansa. Próbować www.papież@vatican.com. Daj mi znać, jeśli zareaguje.
P: W listopadzie ubiegłego roku grałeś ze swoimi bohaterami z dzieciństwa, The Who. Co to było?
A: Niewiarygodne. Album Kto następny była kluczową płytą dla mnie jako młodego, aspirującego muzyka. Nadal nie ma nagrania żadnego zespołu, które pod względem pisania piosenek lub wykonania zbliżałoby się do czystego rocka.
P: Występowałeś z wieloma luminarzami muzyki. Kto najbardziej zapadł w pamięć?
A: Cóż, już o jednym wspomniałeś, ale muszę powiedzieć, że Smokey Robinson, John Fogerty, Bonnie Raitt, Tina Turner i raz wiele lat temu ze Steviem Rayem Vaughnem w Bottom Line w Nowym Jorku.
P: Ze wszystkich nagród, które zdobyłeś, które z nich znaczą najwięcej i dlaczego?
A: Nie obchodzą mnie nagrody, ale moja mama je uwielbia. Kiedy otrzymałem Order Kanady [najwyższe odznaczenie Kanady za całokształt twórczości], moi starzy byli naprawdę dumni, a ich uszczęśliwienie jest tym, o co w tym wszystkim chodzi.