Kiedy na początku tego roku testowaliśmy procesory żywności, uwzględniliśmy 40-dolarowy Tiffany FP807. To prawda, że był zdecydowanie najtańszy w teście, ale nie spodziewaliśmy się, że tak spektakularnie zawiedzie na pierwszej przeszkodzie – teście szatkowania sera.
I mówimy tutaj o normalnym serze, a nie o jakimś starożytnym, twardym jak diament okazie wydobytym z jaskiń Lascaux. Ale Tiffany kruszył się szybciej, niż można by powiedzieć „cheddar odmiany ogrodowej”, z plastikowymi częściami trzonu, które mają trzymać nasadkę do szatkowania, które pękały podczas przetwarzania.
Dochodząc do wniosku, że mogliśmy mieć pecha, że kupiliśmy jedyną wyprodukowaną próbkę, kupiliśmy inną i przetestowaliśmy ją z czymś mniej wymagającym: mieszaniem majonezu. Gdy podziwialiśmy doskonałość produktu końcowego, produkt ten powoli, ale pewnie emanował. wyjście z miski i do elementów elektrycznych procesora – potencjał elektryczny zaryzykować.
Nieco oszołomiony, ale niezrażony, posprzątaliśmy i przeszliśmy do testu sera. Niestety, maszyna numer dwa popełniła samobójstwo w taki sam sposób, jak numer jeden. Zmęczeni rzucaniem dobrych pieniędzy po złych, nie upieraliśmy się przy trzeciej maszynie, aby zobaczyć, jak poradzi sobie z prawdziwym testem odwagi robota kuchennego: wyrabianiem ciasta.
(Opublikowane w WYBÓR, wrzesień 2009)